Zdrowe tylko
to co rośnie blisko nas?
Już kilka lat temu czytałam o
diecie pięciu przemian, która jest mi bliska. Dieta 5
polega na jedzeniu tego
co rośnie w naszej szerokości geograficznej
oraz zgodnie z porami roku -to tak w skrócie,
bo jeszcze wiele czynników ma znaczenie takich
jak kolejność w przygotowywaniu potraw itp.
Znalazłam wiele dowodów na to, ze
jedzenie przywożone z daleka nam Polakom niekoniecznie służy.
W książce Beaty Pawlikowskiej "W dżungli życia" pisała o bananie który Beata nazywa "nieżywym krewnym prawdziwego banana"
Ona pisała, ze banany je tylko w tropikach,
ciekawa byłam jak smakuje taki prawdziwy banan.
I także tego co zawiera banan
europejski dojrzewający pod wpływem chemii. Możliwe ze
tylko skrobie, fruktozę i trochę potasu.
Jestem przekonana, że to co rośnie blisko mnie jest dla mnie lepsze sprowadzone niedojrzale tysiące kilometrów stad.Mam na myśli kapustę, kasze i orzechy-zamiast bananów i owoców morza.
Jestem przekonana, że to co rośnie blisko mnie jest dla mnie lepsze sprowadzone niedojrzale tysiące kilometrów stad.Mam na myśli kapustę, kasze i orzechy-zamiast bananów i owoców morza.
Druga sprawa to mięso i nadużywanie jedzenia go w Polsce. Wystarczy wejść w piątek do sklepu
i zobaczyć co kupują ludzie na
weekend-kiełbasy, mięsa, podroby itd. Az
boje się pomyśleć jak wyglądają jelita typowego Polaka jedzącego na śniadanie kanapki z wędliną, obiad kotlety z gruba paniera
a na kolacje gotowane lub pieczone kiełbaski -jak dla mnie robi mi
się słabo na myśl.
Słowa Beaty Pawlikowskiej o zdrowym odżywianiu są mi bliskie.Ciekawa jestem co napisze w nowej książce całkowicie poświęconej jej podejściu do zdrowia - W dżungli zdrowia, dostępnej niedługo w księgarniach. Mój organizm podpowiada mi co mam zjeść. Na mięso mam ochotę głównie jesienią i zima kiedy organizm potrzebuje więcej kalorii. Mój stosunek do mięsa jest aktualnie taki, ze staram się mocno ograniczyć i zastępować sukcesywnie fasola, groszkiem, orzechami, soja, serem i rybami.
Wracając do zdrowego jedzenia z naszej szerokości geograficznej to będę się powtarzać ale podstawa to kasze, zboża (uwaga na pszenice i gluten), warzywa takie jak kapusta, buraki, cukinia ,kabaczek, seler, właściwie wszystkie. Owoce sezonowe-dobrze sobie na lodowce dla zapominalskich powiesić jakie owoce i warzywa kupujemy w danym miesiącu czy tygodniu.
Czasem sezon na warzywa trwa tydzień kiedy są
najlepsze np. truskawki czy bober.Z tego samego powodu nie byłabym za
jedzeniem cały rok pomidorów i ogórków.Jedzenie warzyw
i owoców w odpowiednim czasie to bogactwo witamin i minerałów.
Nie muszę chyba pisać o różnicy jabłka zebranego jesienią wtedy
kiedy jest jego czas a przemrożonego wiosna.
Jeżeli komuś organizm podpowiada zatruwanie
się mięsem i piwem w letnie wieczory to jego sprawa, ja
zdecydowanie wolę fasolkę szparagową w lato.
Również jem głównie lokalne produkty, chociaż banany to u mnie podstawa. Lubię też czasem spróbować jedzenia z innych stron świata, ale generalnie wybieram te z "metką" Polska. A mięsa nie jadam, bo nie lubię. Za to kocham zdrowo się odżywiać, bo wtedy czuję się dużo lepiej. :)
OdpowiedzUsuń