Dlaczego nie chudnę mimo "pilnowania się", sportu itp.
Pierwszy najistotniejszy powód to: Stres.
W stresie organizm blokuje utratę tłuszczu, mamy wysoki poziom glukozy. W dawnych czasach w czasie stresu, który doznaliśmy chodziło właśnie o nie tracenie tłuszczu, ale teraz kiedy modne jest skinny taka reakcja organizmu denerwuje nas i zniechęca do odchudzania. To błędne koło chcemy się odchudzić, ale jesteśmy w stresie, nie chudniemy więc przysparzamy sobie dodatkowego stresu i tak w kółko.
Jak wyjść z tego błędnego koła?
Można zacząć od wyeliminowania żywności, która powoduje stres. Tutaj ciekawie opisuje to Jillian McKeith w swojej książce "Jesteś tym co jesz":
Kofeina - czyli kawa, napoje itp,
Alkohol - pobudza wydzielanie adrenaliny, oprócz tego zmniejsza zdolność wątroby do usuwania z organizmu szkodliwych substancji.
Słodycze - wyczerpują nadnercza, prowadzi do nadmiernej drażliwości.
Sól - zwiększa ciśnienie krwi - uwaga na przetworzoną żywność.
Tłusta żywność - mięso, mleko, smażone potrawy, przekąski nasączone tłuszczem, tłuszcze trans, które blokują zdrowe tłuszcze.
Czerwone mięso - zwiększa poziom dopaminy i norepinefryny w mózgu, oba te związki łączy się z wyższym poziomem lęku i stresu.
Żywność rafinowana - wysoko przetworzona z białej mąki - białe pieczywo, do jego strawienia organizm musi wykorzystać witaminy i minerały, tym samym uszczuplając ich zapas.
Brak dostatecznej ilości snu - to mega ważny czynnik - zadbaj o brak niebieskiego światła wieczorem oraz kładź się po prostu wcześniej i wyciszaj organizm medytacją i spokojnym czytaniem książki lub spacerem przed snem.
Ilości jedzenia - czyli brak świadomości ile tak naprawdę jemy.
Tutaj pomoże dzienniczek i zapisywanie tego co jemy. Dobrym rozwiązaniem jest planowanie tego co będziemy jedli i odznaczanie w kalendarzu posiłków. Jest to taka forma dyscypliny, ale przynosi efekty.
Ci co się bronią przed zapisywaniem dokładnie ile i co jedzą mają swoje powody - nie chcą się przed sobą przyznać ile tak naprawdę podjadają (paluszki, cukierki, słodkie kawy, kilka żelek, "jedzenie przed lodówką" gryzy itp.
Wnioski dla mnie: a ja się dziwiłam koleżance, która schudła dzięki Jodze, teraz już wiem, że to możliwe. Nie ma się co napinać, bo to najbardziej szkodzi naszej figurze - stres i jedzenie byle czego bez planu.
Ważne też, aby zrobić wszystkie badania. Zaburzenia pracy nadnerczy (kortyzol) i tarczycy to najczęstsze powody braku efektów.
OdpowiedzUsuńNiestety stres jest koszmarny.
OdpowiedzUsuńAkurat kofeina czy tym bardziej pikantne produkty pobudzają spalanie tkanki tłuszczowej ;-).
OdpowiedzUsuńAle tu chodziło o stres, który jest blokerem, a kofeina go potęguje.
OdpowiedzUsuń