wtorek, 25 września 2012

Sodium Laureth Sulfate , SLS i inne detergenty w kosmetykach do mycia

Oj sporo się naczytałam o szkodliwości tych składników, ale testując na sobie muszę przyznać, że zależy od firmy. Nie każdy SLS straszny. 



 Generlanie SLS- (Sodium Lauryl Sulfate) – laury­lo­siar­czan sodu – to organiczny związek che­micz­ny, obecnie otrzymywany syntetycznie. Jest to detergent-czyli środek myjący, stosowany z powodzeniem w chemii gos­po­dar­czej i prze­mysłowej. SLS ma właściwości uczulające i drażniące; wysusza skórę, powoduje świąd, rumień, a w skrajnych przypadkach też atopowe za­pa­le­nie skóry. Winą obarczany jest także za przyczynę powstawania łupieżu, swędzenia skóry głowy oraz łamliwości i wypadania wło­sów.

W praktyce trzeba uważać żeby nie był na początku składu. Znam jednak osoby, które jak nie umyją głowy szamponem z SLS to uważają że nadal mają nieświeżą. Musisz na sobie przetestować i zobaczyć. Jeżeli masz tzw. bąble na skórze głowy i Cię swędzi to może właśnie przez SLS.



3 komentarze:

  1. w markecie praktycznie nie spotyka się szamponów, żelów pod prysznic, mydeł w płynie bez tego świństwa. Najśmieszniejsze jest to, że SLS/SLES firmy pakują to do preparatów przeciwtrądzikowych, śmiech na sali. Dzisiaj, jeżeli spotkam kogokolwiek z problemami skórnymi lub problemami z włosami to pierwsza i najprostsza rzecz, którą musi zrobić to odstawić SLS. Działa jak ręką odjął! Oczywiście wiadomo, że problemy skórne często mają złożone podłoże, ale przy takiej pladze problemów skórnych z którymi dzisiaj się borykamy, przy przecież jakże "rozwiniętym przemyśle farmaceutycznym" , który nie może nic, jak się okazuje, w najprostszych sytuacja, to pierwszy ratunek. Przetestowałam na sobie i na znajomych. Odejście do SLS działa cuda i wielu przypadkach szampony przeciwłupieżowe, do głowy takiej, śmakiej, owakiej przestają być potrzebne. Ale przecież firmy nie mogą podcinać gałęzi, na której siedzą, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. NO na dzień dzisiejszy to właśnie popularny detergent i często stosowany.
    Z mojego doświadczenia wynika, że SLS stosowany przez np. Yves Rocher a SLS używany w najtańszym mydle z Biedronki to nie to samo.
    Przez jakiś czas miałam właśnie bąble na skórze głowy z powodu jak myślę SLS.
    Ja unikam do mycia ciała produktów z SLS, ale muszę przyznać, że czasem do włosów kupię cos z SLS, bo nie znalazłam narazie czegoś co mi "umyje" włosy. Tak jak pisałam właśnie SLS różnych firm ma chyba różna jakość. A wy jak sądzicie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdopodobnie masz rację; firmy w szamponach z sls stosują także dodatki, które mają łagodzić, z kolei mydło do rąk może być takich "ulepszaczy" pozbawione. Mi szampony bez SLS bardzo służą i nie mam problemów z myciem - może dlatego, że nie stosuję kosmetyków typu żele, pianki, lakiery do włosów. PRzypuszczam, że przy intensywnej stylizacji szampony delikatniejsze mogą mieć problem, ale tego nie wiem. Z delikatniejszych szamponów zdążyłam wypróbować już trochę i wiem, że nawet naturalne szampony są w stanie się ładnie pienić, mieć przyjemny zapach (ale nie taki jak te z hipermarketu) i dobrze myją. Są też trochę słabsze szampony, gorzej się pienią i są mniej wydajne - tzn. trzeba ich dużo więcej nałożyć na głowę, żeby uzyskać dobry efekt.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia